Warsztaty Artystyczne w Centrum Teatru, Muzyki i Tańca

Istnieje błędne przeświadczenie, że z upływem czasu ludzka kreatywność kurczy się, a pełnię swobody artystycznej osiągamy w dzieciństwie. Jest w tym ziarnko prawdy, bowiem przytłoczeni licznymi obowiązkami dorośli rzadko kiedy mają czas i możliwość na przetwarzanie swoich emocji za pomocą sztuki. A gdy już znajdą na to chwilę wolnego, szybko rezygnują z działania, zniechęceni tym, że ich praca nie jest wystarczająco dobra. W związku z tym raczej nie sięgają po kartkę papieru, ołówek i inne przybory, które przypadkiem mogłyby udowodnić ich brak talentu. Dzieci, niedotknięte przez różnego rodzaju oczekiwania nie mają tego problemu, po prostu inspirują się otaczającym je światem. Tworzą, a potem czerpią z tego dumę. Nie znają limitów, więc ich kreatywność im nie podlega.

O tym, jak istotna jest potrzeba tworzenia dla wszystkich ludzi, bez względu na wiek czy predyspozycje, przekonuje Lidia Olesińska-Dolech, właścicielka Pracowni Cacane Patchworki. Organizuje ona warsztaty artystyczne w różnych miejscach Polski i w ciągu kilku dni uczy, jak wydobyć piękno z pospolitych przedmiotów. W Kutnie przebywała w dniach 16-19 sierpnia, podczas których prowadziła dwie grupy warsztatowe: Letnią Akademię Dzieciaka i Artystyczne Studio Rodzica. Obie grupy spotykały się w Centrum Teatru Muzyki i Tańca, spędzając tam codziennie po półtorej godziny na odcinaniu się od codziennych problemów świata zewnętrznego i otwieraniu się na swoje życie wewnętrzne.

Wielkim źródłem satysfakcji dla wszystkich uczestników była użytkowa funkcja sztuki, dlatego że wszystkie wykonywane przez nich projekty miały – poza walorami estetycznymi – swoje zastosowanie w domu i w szkole. Warto też dodać, że w obu grupach tworzono zupełnie inne przedmioty. Pierwsze spotkanie Letniej Akademii Dzieciaka rozpoczęto lepieniem poduszek, co maluchy od razu potraktowały jako sposób na demonstrację swoich odrębnych osobowości i gustów. Poduchy w najróżniejszych kolorach mieniły się cekinami, cyrkoniami czy neonowymi wzorami układającymi się w liczne twory zwierząt, imion lub motywów z bajek. Drugiego dnia dzieci przygotowywały piórnik na przybory szkolne i widać było, że czerpały dużą radość z lepienia czegoś, czym będą mogły pochwalić się we wrześniu w klasie. Tej radości dorównywało potęgą jedynie poczucie głębokiego skupienia, widocznego na czołach małych artystów. Jako że w grupie przeważały dziewczynki, kolejny dzień spędzono na pleceniu wianków, czyli ozdoby, która od pokoleń niezawodnie wywołuje taki sam entuzjazm wśród dziewcząt. Tak było też i w tym przypadku, bo gotowe wianki sprawiły, że każda z dziewczynek czuła się jak księżniczka. Ostatniego dnia układano drzewko, a śmiechy dzieci stanowiły ostateczny, niezaprzeczalny dowód na to, że spotkania artystyczne zakończyły się sukcesem.

Jak już wiemy, dorośli w ciągu tych dni podoływali nieco innym zadaniom. Tak się złożyło, że pierwszego dnia Artystyczne Studio Rodzica było grupą wyłącznie damską, więc panie z przyjemnością wykonywały organizery na biżuterię. Panie zdołały uczynić z niczym się niewyróżniających pudełeczek wykwintne szkatułki o subtelnych kolorach i przemyślanie rozłożonymi dekoracjami. Następnie wzięły się za ozdabianie plastra z drewna i obręczy, z wielką skrupulatnością decydując o ich wyglądzie, w przeciwieństwie do dziecięcej improwizacji. Co tu dużo mówić, każda technika jest dobra, jeśli jej efekt zadowala. A po minach i głosach uznania pań, bez trudu można stwierdzić, że tak właśnie było. Ostatnim zajęciem było zrobienie stolika kawowego ze szpuli na kable. Pomysł raczej nieoczywisty, jednak po dwóch dniach pracy stoliki nabrały kształtu i charakteru. Pozostało jedynie pytanie, gdzie najlepiej będą się prezentowały? Oprócz stolików uczestniczki warsztatów opuściły salę z o wiele cenniejszym, ale za to trudniejszym do wydobycia uczuciem spełnienia, które stanowiło dowód kunsztu pracowni Lidii Olesińskiej-Dolech.

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, że warsztaty będą czule wspominane zarówno przez dzieci, jak i rodziców. Stanowiły one prawdziwą oazę spokoju, akceptacji i kreatywności, których każdy człowiek powinien choć raz w życiu zaznać. Jeśli więc kiedyś zapragniecie doświadczyć tego stanu, pamiętajcie, że Kutnowski Dom Kultury jest najlepszym miejscem do rozwijania swoich zainteresowań.

Anna Dzięgielewska – studentka Instytutu Dziennikarstwa, Mediów i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego

Related posts